powrót

Głupi KaOwiec czyli Rejs po w KREDYCIE odnawialnym…

Poszukując tematu na pierwszego bloga (a przyznać muszę że prowadzenie tegoż to dla mnie zupełne novum) postanowiłam użyć sposobów pradawnych i zasięgnąć po prostu języka wśród znajomych co mogłabym uczynić tematem pierwszego wpisu.

 

Najczęstszą propozycją było oczywiście – „A nie macie taraz promocji? Napisz o promocji” (a podobno nie wypada odpowiadać pytaniem na pytanie….).  I już zasiadałabym do ciężkiego rzeźbienia tekstu pod tytułem „Mamy ekstra wypas promocję KO, normalnie nic tylko brać kredyty na potęgę” gdy kolega z webu (jam rąk twych całować nie godna..) rzucił „możesz o promocji, ale tak naprawdę to ja nawet nie wiem o co chodzi w tym kredycie – może napisz jakoś tak łopatologicznie na czym to polega, tak żebym zrozumiał”. No i mam zagwozdkę, bo kolega z wykształcenia informatyk, a dla takich to z reguły algorytm jest jedynym zrozumiałym językiem, a każde zdanie musi być zakończone średnikiem …Zatem spróbujmy.

 

Lekcja numer jeden – czym w ogóle jest KREDYT odnawialny?

 

Jak tu mówić łopatologicznie ale nie algorytmami? Chyba najlepiej będzie przenieść mechanizm kredytu na jakąś bardziej życiową analogię...np. samochód, a konkretnie jego bak.

Załóżmy że mamy samochód bliżej nie określonej marki (reklama KO i samochodu w jednym blogu to jednak za dużo grzybków w barszcz) bakiem o pojemności 35 litrów, uzupełnianym co miesiąc o te 35 litrów. I tak oto nasz bak jest alegorią eKONTA, a 35 litrów paliwa metaforą comiesięcznej pensji w wysokości 3 500 zł przelewanej na eKONTO. Codzienne używanie samochodu oczywiście powoduje zużywanie paliwa, podobnie jak codzienne wydatki, płatności, przelewy systematycznie pomniejszają nasze ciężko zarobione 3500 zł. Czym zatem w takiej sytuacji byłby Kredyt Odnawialny? Możnaby go porównać do drugiego baku (pomińmy na chwilę kwestie technicznej niewykonalności takiego rozwiązania). Załóżmy że mBank przyznał nam kredyt odnawialny w wysokości 10 000 zł – to tak jakbyśmy dostali dodatkowy bak o pojemności aż 100 litrów połączony z naszym 35 litrowym bakiem. Więc wyruszając w ciut dłuższą podróż powoli zużywamy sobie nasze 35 litrów (czyli wydajemy pieniądze z pensji na eKONCIE), ale po zużyciu nie zostajemy na przysłowiowym lodzie tylko jedziemy dalej i korzystamy z tych dodatkowych 100 litrów dostarczonych nam przez mBank.

Załóżmy ponownie że po długich miesięcznych podróżach z naszych 135 litrów zużyliśmy 60 litrów – oznacza że opróżniliśmy nasz 35 litrowy bak (czyli wydaliśmy pensję) oraz z baku bonusowego wykorzystaliśmy 25 litrów.

Wjeżdżamy na stację i dotankowujemy ponownie 35 litrów (ponownie wpłynęła pensja) – tankowanie wyglądać będzie tak, że najpierw 100 litrowy zapasowy bak zostanie napełniony, a następnie nasz podstawowy. Czyli po dodatnkowaniu mamy pełny stulitrowy bak i w podstawowym mamy dostępne 10 litrów benzyny.

 

Czyli w przypadku eKONTA i kredytu wyglądałoby to tak, że najpierw zostanie spłacony kredyt, a 1000 zł uzupełni stan konta.

 

Powstaje oczywiście pytanie – co z dsetkami.
Hmm…chyba trzeba przyjąć pewną stałą – dodatkowy bak jest lekko dziurawy. Ale o tym, czyli odsetkach w kolejnym wpisie…