7 min.
Jak pogodzić prowadzenie firmy z pracą naukową? Odpowiadamy w rozmowie z właścicielami firmy Academya, założonej przez braci naukowców: doktora Grzegorza Liśkiewicza oraz profesora Tomasza Liśkiewicza
ostatnia aktualizacja:
Z tego tekstu dowiesz się: w jaki sposób naukowcy pomagają swoim kolegom dzięki doświadczeniu zdobytemu za granicą? jak pogodzić prowadzenie firmy z pracą naukową? co inspiruje do działania i motywuje do wytężonej pracy?
Już 10 lat temu zauważyliśmy lukę w polskim środowisku naukowym. Polegała ona na tym, że polscy naukowcy robią bardzo dużo wartościowych badań i uzyskują ważne wyniki, natomiast mało widać artykułów promujących te osiągnięcia w dobrych, międzynarodowych czasopismach.
Problem nie polegał na tym, że nie potrafimy robić badań i ich dokumentować, ale na tym, że nie wszyscy potrafią pisać artykuły. Chodzi tu nie tylko o posługiwanie się językiem, ale przede wszystkim o konstruowanie tych artykułów we właściwy sposób. Postanowiliśmy się tym zająć. Chcieliśmy pomóc polskim naukowcom w sztuce pisania, pokazać kilka sposobów i dobrych praktyk z Wielkiej Brytanii i innych zachodnich środowisk naukowych.
Badania nieopublikowane nie miały miejsca. Widzimy w tym misję naszej firmy. Chcemy nakłaniać naukowców do promowania swoich badań na arenie międzynarodowej.
Jak długo dojrzewała myśl o założeniu firmy – od pomysłu do działania?
- Trwało to rok, zanim zdecydowaliśmy się na rejestrację firmy i skok na głęboką wodę.
Jak wyglądały przygotowania?
- Przez ten rok powstawał plan. Praca nad artykułem naukowym ma dwa wymiary. Pierwszy jest czysto językowy, który polega na tłumaczeniu i poprawie jakości przez korektora angielskiego. To są popularne usługi, które najłatwiej znaleźć w internecie. My postanowiliśmy skupić się na drugim wymiarze. Wprowadziliśmy usługę polegającą na przeglądzie artykułu naukowego przez ekspertów z Wielkiej Brytanii, zanim autorzy wyślą gotowy materiał do czasopisma. Zorientowaliśmy się, że nie ma takiej oferty na polski rynku. To było unikalne.
Nawiązaliśmy współpracę z kilkudziesięcioma ekspertami z Wielkiej Brytanii. Doradzają oni naukowcom, co powinni zmienić w sferze merytorycznej, prezentacji wyników oraz jak poprawić zawartość naukową, zanim na końcowym etapie zostanie przeprowadzona korekta językowa.
Na początku inaczej też sobie wyobrażaliśmy, jak nasza firma będzie wyglądać. Będąc naukowcami i spędzając cały czas w laboratorium, nie mieliśmy pojęcia o zarządzaniu biznesem. Nie wiedzieliśmy, na co zwrócić uwagę, jakie wskaźniki porównywać rok do roku. Takiej działalności w Polsce nie było, nie mogliśmy obserwować konkurencji.
Jak przebiegł proces rejestracji firmy?
- Najpierw to była jednoosobowa działalność, którą udało się sprawnie zarejestrować. Parę lat później przekształciliśmy firmę w spółkę. Z tym były już problemy. Nie chciano nas zarejestrować bez rachunku bankowego, a banki nie chciały otworzyć konta bez numeru NIP. Wsparcie przyszło ze strony mBanku, który pomógł wyjść z patowej sytuacji.
Wiedzieliśmy, jak chcemy pomóc naukowcom, ale cała sfera związana z formalnościami była dla nas dość przerażająca. Mając porównanie, jak działają urzędy w Wielkiej Brytanii, przecieraliśmy oczy ze zdumienia, dowiadując się o kolejnych wymogach.
Mamy też zarejestrowaną drugą firmę w Wielkiej Brytanii, dzięki czemu mamy porównanie. Przed laty łatwiej nam było kontaktować się z ekspertami za granicą jako firma brytyjska. Obecnie nie jest to już tak ważne, jak wcześniej.
Czy współpracujecie z księgową?
- Branże naukowe, z których się wywodzimy, czyli tribologia i mechanika płynów, to niesamowicie proste sprawy w porównaniu z formalnościami przy rozliczaniu z ZUS, czy urzędem skarbowym. Fachowa pomoc w kwestiach finansowych jest dla nas niezbędna. Dlatego mamy obsługę księgową, dzięki której możemy się skupić na współpracy z naukowcami.
Jedno spotkanie w oddziale banku wystarczyło, żeby nasza księgowa otrzymała dostęp do rachunku firmowego i teraz może szykować koszyk przelewów do późniejszej autoryzacji. Większość pozostałych operacji odbywa się przez internet.
Jeśli ktoś startuje od zera, bez księgowej i prawnika lub wsparcia ze strony banku, może stracić mnóstwo czasu i nerwów.
Czy od początku zakładaliście rozwój w internecie?
- Nasi klienci są rozsiani po Polsce, eksperci są w Wielkiej Brytanii, więc od początku stawialiśmy na tę formę komunikacji. Ostania sytuacja z pandemią wirusa pokazała, że był to właściwy kierunek. Nie musieliśmy w żaden sposób zmieniać naszej strategii i restrukturyzować firmy.
Skąd pozyskujecie swoich klientów?
- Musieliśmy wykonać dużo pracy u podstaw. Nasza działalność polega na indywidualnej pracy z autorami, którzy piszą artykuły i potrzebują naszej pomocy w tym zakresie. Drugi zakres to szkolenia, które odnoszą się do pracy naukowca – opracowanie wyników, prezentowanie, publikowanie, komercjalizacja. Uczestnicy szkoleń bardzo często wracają do nas aby skorzystać z indywidualnego wsparcia. Z wieloma klientami nawiązaliśmy długoterminową współpracę i z satysfakcją obserwujemy jak rozwijają swoje kariery naukowe.
Środowisko naukowe poszukuje takich ofert. Na brytyjskich uniwersytetach taka pomoc jest najczęściej dostarczana przez uczelnię. Na polskim rynku tego brakuje, dzięki czemu trafiliśmy w niszę. Naukowcy chcą się szkolić, ale nie ma tego w programie ich studiów i pracy. My im w tym pomagamy.
Nie robimy szeroko zakrojonych akcji marketingowych, pozwalamy siebie odkryć instytutom i naukowcom, klienci do nas wracają i polecają nas swoim współpracownikom.
Czy inwestujecie w płatną reklamę w internecie?
- Korzystaliśmy z tego 2 lata temu.Teraz po wdrożeniu nowej odsłony strony internetowej odpaliliśmy ponownie kampanię i czekamy na wyniki.
Jak zachęcacie naukowców?
- Polecenia i marketing szeptany jest dla nas najważniejszy. Artykuł naukowy to często efekt wieloletniej pracy. Naukowcy bardzo o niego dbają i chcą go oddać w najlepsze ręce. Często mamy pytania o poufność przekazywanych nam informacji i nasze doświadczenie. Początki były trudne. Uczelnie nie chciały płacić albo nie miały z czego – nie byli na to przygotowani.
Chcemy wspierać polską naukę inspirując naukowców do działania i rozwoju osobistego.
Przez ten czas nasza oferta się rozwijała, ewoluowała. Bardzo dużo się zmieniło w naszym podejściu do klienta. Wychodząc naprzeciw ich potrzebom, dodaliśmy szkolenia, wykorzystując nasze doświadczenia zdobyte podczas współpracy z indywidualnymi autorami.
Rozwój firmy to największa frajda. Przybiera on kształty, których sobie nawet nie wyobrażaliśmy.
Jakie etapy przechodzi materiał do czasu publikacji?
- Proces jest złożony. W zależności od potrzeb oferujemy: tłumaczenie, korektę językową, korektę techniczną, recenzję, wybór czasopisma. Każdy sytuacja jest inna, więc oferta jest przygotowywana na podstawie otrzymanego tekstu. Cel jest zawsze taki sam – przygotowanie artykułu na miarę prestiżowego międzynarodowego czasopisma naukowego.
Z jakimi ekspertami współpracujecie?
- Mamy kilkadziesiąt osób z różnych dziedzin: prawników, lekarzy, specjalistów od nauk humanistycznych czy ścisłych. Szukamy też nowych ekspertów, jeśli pojawia się takie zapotrzebowanie.
Z jakich usług bankowych korzystacie?
- Używamy aplikacji mobilnej, aby śledzić przebieg operacji. Bardzo ważny jest dla nas dostęp do konta dla księgowości. Pomocne są komunikaty, jakie dostajemy poprzez bankowość elektroniczną. Jesteśmy klasycznym, ale minimalistycznym użytkownikiem rachunku firmowego.
Im prościej tym dla nas lepiej i bardzo cenimy sobie prosty interface aplikacji bankowej.
Czy potrzebowaliście wsparcia finansowego – kredytu?
- Na początku potrzebowaliśmy małego zastrzyku na opłaty związane z rozwinięciem działalności oraz uruchomieniem strony internetowej. Później staraliśmy się rozwijać organicznie – inwestować w nowe projekty tylko wtedy, gdy mogliśmy sobie na nie pozwolić.
Staramy się dopasować rozwój firmy do posiadanych zasobów.
Jak rozliczacie się z klientami?
- Od początku założyliśmy, że bazujemy na zaufaniu. Po zrealizowaniu usługi wystawiamy fakturę. Płatność ze względu na formalności na uczelniach trwa czasami długo.
W jaki sposób pogodzić pracę zawodową na uczelni z prowadzeniem firmy?
- Nie jest to łatwe, ponieważ praca naukowca, to profesja o nienormowanych godzinach. Zawsze jest jakiś artykuł do napisania lub grant, do którego trzeba przygotować dokumenty. Prowadzeniem firmy zajmujemy się w naszym wolnym czasie, czyli wieczorami i w weekendy.
Współpracujecie z trenerami czy szkolenia prowadzicie sami?
- Na początku szkolenia prowadziliśmy sami, na podstawie naszych materiałów i programów. Chcieliśmy upewnić się, że jest to coś wartościowego. Od dwóch lat mamy grupę świetnych trenerów w tej dziedzinie, którzy uzupełnili treść szkolenia o swoje doświadczenia.
Co jest najfajniejszego w prowadzeniu firmy?
- Nasza misja – to, że działamy zgodnie z naszymi przekonaniami, a firma pozwala wywierać pozytywny wpływ na ważną dla nas sprawę.
Poszerzenie horyzontów i wyjście z pudełka. Na uczelniach zamykamy się w grupach, a najlepsze dzieje się na styku, są to rzeczy interdyscyplinarne. Nasza działalność pozwala nam wyjść poza rutynę, zobaczyć, jak inni funkcjonują i inspirować się tym.
Współpraca z bratem, nowe wspólne pomysły i wdrożenie ich w życie, zaangażowanie się oraz wspólne projekty.
Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu firmy?
- Kwestie formalne, dokumenty, faktury – mamy już teraz większą wprawę niż na początku, ale ciągle potrzebujemy wsparcia specjalistów. Dzięki pomocnym funkcjonalnościom dostępnym w mBanku udało nam się łatwiej wdrożyć w prowadzenie działalności. Dziś mamy nadzieje, że dalej będzie już tylko lepiej.
Na zdjęciu właściciele firmy Academya, bracia: doktor Grzegorz Liśkiewicz oraz profesor Tomasz Liśkiewicz.
mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za stosowanie w praktyce informacji objętych powyższym materiałem. Materiał niniejszy ma charakter informacyjno – marketingowy i nie stanowi porady prawnej ani podatkowej.