artykuł

10 min.

W świecie kawy i rozwoju – wywiad z właścicielem Around The Coffee

ostatnia aktualizacja:

Nic tak nie pobudza do życia jak poranna ciepła kawa. Pijemy ją, delektując się smakiem, ale nie zastanawiamy się, w jaki sposób powstaje. Dzisiaj porozmawiamy z założycielem firmy Around The Coffee – Hubertem Blechowskim.

Rozmowa – poprowadzona przez Magdalenę Rychter – pozwoli odpowiedzieć na wiele nurtujących pytań. Czy kawę faktycznie się wypala? Na czym polega ten proces? Co spowodowało, że z zawodu logistyka, Hubert przeszedł do branży związanej z kawą? Czy zakładanie swojej firmy faktycznie spędza sen z powiek?

 

Hubert, czym zajmuje się Twoja firma?

Hubert: Tak naprawdę to wieloma rzeczami. Zaczynałem od szkoleń, których nadal jest sporo na rynku. Moje nie dotyczyły jedynie sprzedaży kawy, ale również tego, jak zorganizować bar kawowy, odpowiednio ustawić akcesoria, filiżanki, tak żeby jak najlepiej zoptymalizować pracę. Potem przeszedłem w swojej firmie do barów mobilnych, kawowych – wtedy działałem na różnych konferencjach, wydarzeniach, weselach. W końcu zacząłem sam wypalać kawę i prowadzić sprzedaż online.

 

Hmm… O ile bar mobilny i warsztaty, jak być baristą, jestem w stanie sobie wyobrazić, bo jest to dość powszechne, o tyle wypalanie kawy – jak wpadłeś na ten pomysł?

Hubert: W momencie kiedy wybuchła pandemia, nie mogłem świadczyć usług bezpośrednich. Znałem już trochę branżę, więc zacząłem wypalanie kawy i sprzedaż jej online, bo w tamtym czasie sklep internetowy był dosyć łatwym rozwiązaniem.

 

Czy możesz nam opowiedzieć pokrótce  jak wygląda proces wypalania kawy?

Hubert: Do wypalania kawy jest specjalny piec, który ma różne źródła ciepła. Może być na gorące powietrze, na palniki, a także całkowicie elektryczny. I w takim piecu – w zależności od jego wielkości – przez ok. 10-15 minut wypala się kawa. W środku jest specjalny mieszalnik, który obraca ziarna kawy. Tam zachodzą wszelkie reakcje chemiczne. Ale co ważne – tak naprawdę kawę prażymy, nie wypalamy.

 

Czyli Ty zamawiasz takie zielone ziarenka?

Hubert: Tak, zamawiam je w workach, a potem sam tę kawę wypalam. Cały proces wypalania kawy składa się z pięciu etapów: suszenie, żółknięcie, pierwsze pękniecie, rozwój i drugie pęknięcie. Ja do drugiego pęknięcia nie doprowadzam, bo to już jest kawa taka masowo palona, ciemna.

 

Nie spotkaliśmy się, żeby rozmawiać o samej kawie (śmiech), ale jest to fascynujące i myślę, że mogłabym długo o tym słuchać z zaciekawieniem. Powiedz proszę, jak znajdujesz dostawców kawy? To są polskie hurtownie?

Hubert: Wybieram dostawców polskich i zagranicznych, którzy mają transparentny proces pozyskiwania ziaren. Nie taki, w którym przez cały proces przechodzi pięciu pośredników i każdemu z nich trzeba zapłacić. Mam importera, który sprowadza ziarna bezpośrednio z plantacji. Dzięki temu mogę oferować lepszą kawę, bo wiem, skąd ona jest. Współcześnie można połączyć się z farmerem przez internet i porozmawiać o produkcie. On będzie wiedział najwięcej o samym procesie pozyskiwania ziarna z owocu. Tę wiedzę mogę potem wykorzystać podczas wypalania i parzenia kawy.

 

W międzyczasie, kiedy szliśmy na wywiad, powiedziałeś, że z zawodu jesteś logistykiem. W takim razie skąd pomysł na działalność tak odbiegającą od Twojego zawodu?

Hubert: To nie wyszło przypadkiem. Natknąłem się na wiele osób, które mnie pchnęły do działania. Jedną z nich była moja siostra, która w 2014 organizowała festiwal kawy w Łodzi. Pomagałem jej wtedy  i rozwoziłem plakaty do punktów kawowych, które brały udział w festiwalu, czy odpowiadałem za kontakt telefoniczny. Podczas tych prac niektórzy gościnnie częstowali mnie kawą. Dzięki temu sam wziąłem udział w kilku szkoleniach jako pomoc.

 

Jak długo myślałeś o założeniu swojej działalności?

Hubert: Decyzja o założeniu działalności nie była przemyślana, raczej spontaniczna. Wtedy wszystko, co wiązało się z kawą, wydawało mi się przyjemne i łatwe.

 

A gdzie pracowałeś w okresie zakładania swojej działalności?

Hubert: W kawiarni, byłem baristą. Zrezygnowałem z pracy w logistyce po dwóch latach, chociaż ona też była związana z gastronomią, bo pracowałem w firmie, która dystrybuuje maszyny gastronomiczne – od ekspresów po maszyny do lodów. W tej pracy mogłem dokładniej poznać je od strony technicznej. Przy firmie był również serwis, w którym niejednokrotnie oglądałem części i uczyłem się czegoś o nich. Wiedziałem, że to może mi się kiedyś przydać. Potem dotarłem do kawiarni jako barista, kierownik zmiany. Gdy założyłem działalność, nie mogłem pogodzić ówczesnej pracy z prowadzeniem swojej firmy. Wiedziałem, że muszę zająć się rozwojem działalności.

 

Czyli w Twoim przypadku trudno mówić o obawach dotyczących założenia firmy, bo po prostu w którejś chwili założyłeś firmę? (śmiech)

Hubert: Dokładnie tak. To wszystko było takie proste i przyjemne, ale tylko przez pierwszy rok.

 

W którym momencie po założeniu firmy pojawiła się myśl: co ja zrobiłem?

Hubert: Ona chyba była pierwszą, kiedy rozstałem się z kawiarnią i szukałem swojego miejsca na rynku. Zauważyłem, że rynek gastronomiczny jest bardziej specyficzny, niż myślałem. Po czasie zrozumiałem, że szkolenie innych jest dość ciężkie. I to był moment, kiedy zrozumiałem, że szkolenia nie wystarczą i muszę zrobić coś więcej związanego z kawą.

 

Wróćmy jeszcze do zakładania firmy – czy od początku wiedziałeś, jak zakłada się taką firmę?

Hubert: Nie wiedziałem, pomagała mi siostra. Natomiast uważam, że samo założenie firmy jest dość łatwe. Rozegrałem to logistycznie. Poszedłem do urzędu i tam pokierowali mnie dalej.

 

Pracownik urzędu podpowiedział Ci od początku do końca, co trzeba zrobić?

Hubert: Już teraz dokładnie nie pamiętam, ale byłem przygotowany i wszystko według mnie było dosyć proste. Księgową miałem zanim założyłem firmę, bo wiedziałem, że bez jej pomocy będzie ciężko, bo wszelkie rozliczenia są skomplikowane.

 

Wspomniałeś, że na start skorzystałeś z dotacji. Co to była za dotacja?

Hubert: Z powiatowego urzędu pracy. Wniosek napisałem na logikę. Stwierdziłem, że będę miał większą szansę, kiedy napiszę, że tworzę miejsca pracy i podniosę kompetencje tych, którzy zechcą pracować. To w zasadzie było moim celem – zatrudnianie baristów i prowadzenie szkoleń w podnoszeniu kompetencji. Co do samego wniosku – jedynymi poprawkami były te językowe.

 

Czy po złożeniu wniosku musiałeś jeszcze prezentować przed komisją?

Hubert: Tak, trzeba było przedstawić swoją wizję. Mnie się dobrze trafiło, bo panie w urzędzie były miłe. No i się udało. Próbowałem postawić się w sytuacji, jakbym to ja rozpatrywał te wnioski. I moim zdaniem to rzeczywiście było proste.

 

A jak wyglądały późniejsze kwestie rozliczenia dotacji?

Hubert: Hmm… musiałem wyjaśniać kilka – dla mnie dosyć prostych – rzeczy, na przykład te związane z opakowaniami. Teraz widzę, że same zakupy nie były przemyślane. Nie myślałem jeszcze wtedy jak osoba, która ma firmę.

 

Dopytam jeszcze: skąd dowiedziałeś o możliwości uzyskania takiej dotacji?

Hubert: Chyba od siostry, bo ona cztery lata wcześniej otworzyła swoją firmę. Po prostu wtedy zacząłem śledzić, na czym polegają wszelkie procedury.

 

Czyli w waszej rodzinie jest taki gen przedsiębiorczości?

Hubert: Nasi rodzice nie są przedsiębiorcami. Po prostu jesteśmy z siostrą tacy, że nie zgadzamy się z tym, co mamy robić, jeśli wiemy, że możemy zrobić to lepiej.

 

Co najbardziej zaskoczyło Cię w prowadzeniu firmy?

Hubert: Teraz już wiem, że życie prywatne powinno się rozdzielić z zawodowym. Przy jednoosobowej działalności, którą teraz prowadzę ważna jest swoboda przypływu pieniędzy. Ale jeśli pojawiają się jakieś poważniejsze inwestycje, to ja nie mogę myśleć, że to są moje pieniądze, tylko pieniądze firmy. I to było zaskoczenie. Zrozumiałem, że to ja muszę być ponad firmą.

 

Wspomniałeś, że zajmujesz się prowadzeniem szkoleń: jak pozyskujesz na nie klientów?

Hubert: Przy pozyskiwaniu klientów i promowaniu firmy pomagają mi przede wszystkim social media i polecenia firmowe.

 

Czy jesteś w stanie scharakteryzować swojego klienta?

Hubert: Tak, ale on się trochę różni w zależności od usług, które oferuję. Przy szkoleniach jest to zdecydowanie młodszy klient – od 18 do 30 lat. To są osoby, które same z siebie chcą się szkolić do potencjalnej pracy w kawiarni albo chcieliby być gotowi, mieć wpisany kurs w CV. Oczywiście zdarzało się, że osoby 60+ brały udział w szkoleniach baristy. Chciały sobie w domu parzyć kawę, bo całe życie piły zwyczajną kawę sypaną.

 

To, co mi przyszło na myśl, to jakieś warsztaty w ramach spotkań przyjaciół – wieczory panieńskie, warsztaty dla kilku osób. Spotykamy się i zanim przejdziemy do głównej imprezy, to zapraszamy Huberta i on prowadzi warsztat. Bierzesz udział w takich wydarzeniach?

Hubert: Tak, takie usługi też świadczę. Najczęściej podobne zlecenia mam w okresie urodzin działalności, bo robię wtedy cykle warsztatów, które cieszą się dużą popularnością.

 

Na jakim rynku działasz ze swoimi usługami?

Hubert: Ogólnopolskim. W zasadzie jeżdżę ze szkoleniami po całej Polsce. 

 

Czy bary mobilne i szkolenia to konkurencyjne rynki?

Hubert: Przy szkoleniach konkurencja jest większa niż przy barach, ale i tak jest dosyć spora. Tego jest coraz więcej. Ale ja się cieszę z tego, że wzrasta ogólna świadomość, że coś takiego jest potrzebne. Na rynku przybywa takich punktów ze szkoleniami.

 

Skoro konkurencja rośnie, to co Ciebie wyróżnia?

Hubert: Na pewno wyróżnia mnie doświadczenie i umiejętność dostosowania się do prawie każdego klienta, bo zanim zacznę szkolenie albo bar mobilny, przeprowadzam długi wywiad. Specjalnie skonstruowałem pakiet, żeby można było spersonalizować go małym kosztem. A przy imprezach typu wesele jesteśmy świadomi, że każdy gość jest inny i tak jak młodzi odnajdują się przy kawie, bo wiedzą dokładnie, czym jest espresso, flat white, doppio, cappuccino, to…

 

Co to jest doppio?

Hubert: Podwójne espresso. Ale wracając do imprez – my wiemy, że warto mieć zawsze dwie osoby na barze. Tak żeby jedna mogła rozmawiać, zachęcać gości i interesować ich rozmową, aby nikt nie obawiał się zamawiania. Na początku wszelkich imprez dostrzegałem barierę, że przychodziła do nas tylko połowa sali. Dlatego też uczymy się na każdym evencie i jesteśmy lepsi z każdym zleceniem.

 

Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o najciekawszy event, na którym serwowaliście kawę.

Hubert: Z mojej perspektywy, jeśli chodzi o ilość spożytej kawy, ciekawe było wesele, gdzie było 100 gości, a kawy przygotowaliśmy także 100 porcji. Albo na weselu, na którym bawiło się osiemdziesięciu gości, zrobiliśmy 400 porcji kawy. Każdy chwalił naszą kawę i nikt nie był przekofeinowany.

 

Powiedziałeś, że promujesz się online. Robisz to sam, czy masz firmę, która się tym zajmuje?

Hubert: Póki co sam, ale od dłuższego czasu przymierzam się, żeby zlecić to profesjonalistom., Każda kolejna inwestycja, która przychodzi nagle – bo na przykład teraz będę otwierał lokal – jest dużą inwestycją. Cały czas koszty remontu mnie zadziwiają. Kupuję też kolejne ekspresy na coraz większe eventy, dlatego te wydatki ciągle są. Chcę zatrudnić firmę, kiedy będę na to gotowy, żeby mieć ciągłość współpracy. Troszeczkę czytałem o tym, jak to działa. Jestem pewny, że marketing chciałbym powierzyć profesjonaliście. Skoro rozmawiamy o promowaniu, to korzystając z okazji zachęcam do sprawdzenia kawy charytatywnej, którą mam w ofercie. Cały zysk z jej sprzedaży przeznaczany jest na fundację zajmującą się pomocą zwierzętom. Chcę wykorzystywać to, jak prowadzę firmę również po to, aby pomagać innym.

 

Super inicjatywa! Oczywiście ja też serdecznie zachęcam! Wróćmy jeszcze na chwilę do tematów biznesowych A gdzie będzie Twój lokal?

Hubert: W Łodzi na Dąbrowie. Nie będzie duży, bo raptem 18 metrów kwadratowych, ale chcę, aby był przytulnym miejscem. Mam nadzieję, że stworzę z tego miejsca małą kawiarenkę na wynos.

 

Hubert, zadam Ci ostatnie pytanie. Czy jest jakaś rzecz, którą zrobiłbyś inaczej w swojej firmie?

Hubert: Poszedłbym na szkolenie, bo wielu znajomych mówiło mi, że zarządzanie firmą jest proste, a byłoby łatwiej, gdybym wcześniej zdobył wiedzę o tym, jak zarządzać firmą. Coś w stylu psychicznego nastawienia się do bycia handlowcem.

 

Dziękuję Ci za tę rozmowę i poświęcony czas. Jestem pewna, że Twoja firma będzie tętnić życiem, bo podchodzisz do niej z wielką pasją. Życzę Ci, aby lokal, który jest w trakcie powstawania, cieszył się dużym powodzeniem.


mBank S.A. nie ponosi odpowiedzialności za stosowanie w praktyce informacji objętych powyższym materiałem. Materiał niniejszy ma charakter informacyjno – marketingowy i nie stanowi porady prawnej ani podatkowej. 


wyniki wyszukiwania