powrót

KWIATEK W CZERWONYCH SZELKACH

Rozdział piąty

Pompki

    David Fairbanks zabrał się w końcu za otwieranie rachunków w mBanku. Na szczęście miał polski paszport – pozostałość po przygodzie sprzed kilku lat. Nie lubił tego wspominać. Było dużo szumu, wielkie plany, a pozostały niespełnione nadzieje i zadra na sercu. Chyba nigdy na dobre nie pozbędzie się z zakamarków swej świadomości tego epizodu z przeszłości. Potrafił jednak z tym żyć i nie stanowiło to dla niego paraliżującego obciążenia.
    Dzięki polskiemu paszportowi mógł otworzyć rachunek eMakler. Niestety z paszportem zagranicznym nie udałoby mu się to, ze względu, jak się dowiedział z Forum mBanku, na ograniczenia wynikające ze współpracy z DI BRE. Nie drążył specjalnie tego tematu, bo przecież go nie dotyczył i szkoda mu było na to czasu.

    A więc złożył na stronie internetowej mBanku wniosek o otwarcie konta indywidualnego eKONTO, zaznaczając jednocześnie, że chce z usługą maklerską. Oprócz tego wziął wszystkie dostępne na wniosku bezpłatne rachunku i usługi.
- A co tam – pomyślał - może się kiedyś przydadzą, a jak nie, to jeść nie wołają.

Dzięki temu kurier przywiezie mu komplet dokumentów do podpisania i za jednym zamachem będzie miał aktywne wszystkie niezbędne usługi bez niepotrzebnego czekania. Dodatkowo przywiozą mu też dokument, dzięki któremu będzie mógł kupować jednostki funduszy inwestycyjnych nie dość, że wygodnie, bo przez internet to jeszcze i, co najważniejsze, bez prowizji. Ta prowizja od funduszy, jak już się zdążył zorientować, jest w Polsce niemała, bo waha się od 0,5 do 5 procent wartości wpłaty, ale skoro jest możliwość jej całkowitego uniknięcia, to nawet się przez chwilę nie zastanawiał. Raczej nie ma możliwości w normalnych warunkach uniknięcia opłaty manipulacyjnej, poza krótkotrwałymi akcjami promocyjnymi z okazji urodzin funduszu lub prezesa TFI. Towarzystwa niechętnie z niej rezygnują, ponieważ jest to dla nich źródło pewnego i stałego przychodu, którym pokrywają wynagrodzenia dystrybutorów i w ten sposób sprzedaż odbywa się dla nich bezkosztowo. Okazuje się jednak, że można zrezygnować z opłaty, co mBank ze swoim Supermarketem Funduszy Inwestycyjnych udowodnił znakomicie. Właściwie aż trudno uwierzyć, że klienci funduszy nabywają jednostki u innych niż mBank dystrybutorów płacąc im prowizje.
    Mr. Fairbanks przyłapał się na tym, że znowu zapędził się w rozmyślania o rzeczach, które go nie dotyczą.
- Jak chcą płacić, to niech płacą. Co mnie to obchodzi? Ja nie zamierzam.
    Zaraz, zaraz – uświadomił sobie nagle, że o kłopotach z paszportem zagranicznym wyczytał na Forum mBanku, czyli w miejscu w internecie, w którym klienci i nieklienci mogą pisać, co im się żywnie podoba i właściwie nikt nie ma możliwości weryfikacji ich słów, jeśli nie będą chcieli zdradzić szczegółów. Bardzo mu to zaimponowało, bo nie spodziewał się raczej w Polsce tak odważnego zachowania jakiegokolwiek banku. Jeśli poważna instytucja otwiera się na słuszną lub niesłuszną, ale publiczną krytykę, na to, że czasem ktoś ją pochwali, a raczej częściej wyleje na nią wiadro pomyj, przeznaczonych zwykle dla kogoś innego, to musi być niezwykle mocna i pewna swej pozycji.
    - Coraz bardziej podoba mi się ten bank m – jęknął wyciskając sto pięćdziesiątą pompkę tego ranka – Uff, na dzisiaj wystarczy.