powrót

KWIATEK W CZERWONYCH SZELKACH

Rozdział drugi

Wybór? Nie ma wyboru...

    Mr. Fairbanks obudził się następnego dnia przed 6-tą rano. To jego normalna godzina. Zawsze uważał, że szkoda tracić życie na sen. Im mniej się śpi, tym więcej się żyje.
Od razu odpalił internet i zaczął przeglądać oferty internetowych biur maklerskich. W Luksemburgu nie miał na to czasu, bo do samego wyjazdu dopinał ważne sprawy. Znał jednak język polski bardzo dobrze, tak samo zresztą jak niemiecki, francuski i norweski, więc szukanie nie sprawiło mu najmniejszego problemu.
    Zresztą wybór także.
    Nawet niespecjalnie się zagłębiał w możliwości polskich brokerów w internecie (o naziemnych nawet przez chwilę nie pomyślał). Już na początku trafił na stronę mBanku. Potem wyczytał, że to największy bank internetowy w Polsce, a jego usługa maklerska jest unikalna, biorąc pod uwagę, że w jednym miejscu jest bank z pełną ofertą i biuro maklerskie. Potrzebował tego. Nie zamierzał ganiać po mieście, żeby założyć lokatę lub kupić fundusz inwestycyjny.

    I jeszcze jedna ważna rzecz. Każdy bank w Warszawie dałby mu złotą kartę, wyższe odsetki na rachunku, prezent na gwiazdkę, wydzwaniałby do niego doradca dwa razy w tygodniu z „najlepszą” ofertą, a raz do roku zaprosiliby go na doroczny piknik dla kluczowych klientów. Jednym słowem nie daliby mu spokoju.
A tymczasem w tak dużej bazie klientów będzie anonimowy i o to mu chodziło. A o rozrywkę potrafi zadbać sam.
    Co do samego rachunku maklerskiego... Nie był to typowy rachunek inwestycyjny, na którym można byłoby składać różne rodzaje zleceń, bez których setki tysięcy polskich inwestorów radziły sobie bez problemu przez kilka pierwszych lat istnienia giełdy, a które teraz są wykorzystywane głównie przez inwestorów instytucjonalnych mających do spełnienia określoną politykę inwestycyjną. Dla Davida Fairbanksa najważniejsze była możliwość zakupu akcji i ich sprzedaży, oczywiście już po wyższej cenie. W końcu to na tym się zarabia. Szczerze mówiąc nie istotne dla niego było nawet kupowanie papierów po najniższych cenach (w dołku) i sprzedawanie po najwyższych (na górce), co jest w zasadzie niemożliwe, bo również rynek charakteryzuje się pewną przypadkowością w swoich zachowaniach i nie uważał za sensowne tracenie nerwów z powodu skasowania zysku 36% zamiast 38%.

    Tak więc najważniejsze funkcje, czyli kupno i sprzedaż miał. Czasem z pewnością skorzysta także ze STOPÓW (parę razy uratowały mu tyłek). Ponadto fakt, że mBank współpracuje przy usłudze maklerskiej z DI BRE też był nie bez znaczenia. Znał to biuro i nieraz słyszał o nim pochlebne opinie w krajach na zachodzie Europy. A tak w ogóle to niezły pomysł, żeby rachunek maklerski jakoś nazwać – eMakler, fajna nazwa.