powrót

KWIATEK W CZERWONYCH SZELKACH

Rozdział trzeci

Podatki płacić trzeba – im większe tym lepiej!

    Przeglądając na przełomie lutego i stycznia artykuły i komentarze na temat giełdy w internecie i gazetach branżowych David Fairbanks dowiedział się tego, czego wcześniej tylko się domyślał, a nigdzie nie znalazł potwierdzenia. Otóż w Polsce obowiązuje podatek od zysków kapitałowych.

Płacenie podatków to nic miłego, ale zawsze uważał, że skoro już trzeba i nie da się tego uniknąć, szczególnie jeśli jest, tak jak w Polsce, zryczałtowany, to lepiej płacić, z oczywistych względów więcej niż mniej. A już najgorzej, to nie płacić wcale. Niestety zauważył także, że sposób rozliczenia się z zysków giełdowych budzi wiele wątpliwości wśród uczestników rynku. I to go zmartwiło, ponieważ do tej pory inwestował w krajach gdzie tego typu podatku się nie płaciło lub zlecał rozliczenie wyspecjalizowanemu doradcy. W Polsce, jak zauważył, może być z tym kłopot. Postanowił jednak, że nie podda się tak łatwo i spróbuje się przedrzeć przez przepisy podatkowe, tak żeby być przygotowanym już na przyszły rok.
    Zaczął oczywiście od stron mBanku, gdzieżby indziej. I już te dość lakoniczne informacje na stronie http://www.mbank.pl/indywidualny/inwestycje/emakler/abc_gieldy/podatek.html poprawiły mu humor. Obejrzał sobie w internecie (znalazł w Google) dwa niezbędne do rozliczenia formularze, z czego jeden z nich (PIT8C) zawierający dane na temat rocznych przychodów z giełdy i kosztów ściśle z nimi, według zasady FIFO, powiązanych dostaje gotowy, wypełniony ze swojego biura maklerskiego oraz PIT38, który musiał sam wypełnić i okazało się, że w najlepszym przypadku wystarczy, że przepisze dane z PIT8C do PIT38 i wyśle PIT38 do swojego urzędu skarbowego, no i w odpowiednim czasie przeleje podatek.
    Sprawa się nieco komplikuje, jeśli miałby do odliczenia inne koszty niż te, które są wykazywane przez DI BRE, czyli na przykład wydatki na abonament w notowaniach ciągłych, czy koszt kredytu na zakup akcji, ale tylko w części, za którą zostały faktycznie zakupione akcje. Komplikacja mianowicie polega na tym, że nie wystarczy żywcem przepisać liczby z PIT8C, ale trzeba jeszcze dodać wkład własny polegający na zsumowaniu kosztów dodatkowych z tymi z PIT8C i wpisaniu całej kwoty w koszty uzyskania przychodów. Następnym miejscem na wykazanie się znajomością podstaw matematyki jest część D formularza PIT38. Otóż, jeśli zdarzyłoby się zanotować w całym roku stratę, to 50% tej straty można odliczyć w ciągu następnych 5 lat.
To znaczy można odliczyć całą kwotę straty, ale w każdym z tych 5 lat odliczenie nie może być większe niż 50% straty, no i oczywiście niż osiągnięty zysk, ponieważ fiskus nie robi zwrotów.
    Mr. Fairbanks był z siebie dumny. Jako totalny laik z zakresy podatków był pewien, że rozliczenia z zysków giełdowych nie przysporzy mu najmniejszych problemów. Ponieważ tak łatwo poszło mu na początku i już wiedział jak się rozliczyć, postanowił, że się zagłębi w tajniki podatku od zysków kapitałowych. Zauważył bowiem, że dość ciekawa sytuacja jest przy prawach poboru.
    I tak (przy założeniu, że okres od nabycia pp do sprzedaży akcji NE zawiera się w jednym roku) możemy mieć sytuację, w której inwestor posiada pp z tytułu posiadania akcji w dniu ustalenia prawa poboru lub kupił je w obrocie giełdowym.
 W pierwszym przypadku taki klient może zachować się na trzy sposoby:
- zapisać się na akcje NE – w tym przypadku żadna z operacji na pp nie znajdzie się w PIT8C,
- sprzedał pp na giełdzie – w PIT8C będzie tylko widoczna sprzedaż tych pp, czyli na pp będzie miał zysk,
- ani nie sprzedał pp, ani nie zapisał się na akcje NE – w PIT8C nie będzie nic na ten temat – to jest oczywiście najgorszy przypadek, bo oznacza nieodwracalną stratę,
 W drugim przypadku, kiedy inwestor kupił pp w obrocie, są również trzy możliwe rozwiązania:
- sprzedał je na giełdzie – i tutaj, tak jak przy akcjach – sprzedaż i kupno pp będzie w PIT8C
- zapisał się na akcje NE – kupno pp będzie traktowane w PIT8C jak koszt – przychodu w związku z tym kosztem nie ma, ponieważ pp nie zostały sprzedane, a zdarzeniem, które sprawi, że zakup pp jest kosztem dla celów podatkowych jest realizacja pp przez zapis na akcje NE,
- nic nie zrobił – w PIT8C nie będzie śladu po tej transakcji kupna praw poboru, a inwestor poniesie stratę nie wykazaną nawet w PIT8C.
    David nie był zbyt zachwycony stopniem skomplikowania kwestii praw poboru dla rozliczenia podatkowego, ale przecież to nie miał powodu, żeby się tym przejmować. Prawidłowe rozliczenia tych operacji w roku podatkowym ma mu zapewnić biuro maklerskie prowadzące dla niego rachunek papierów wartościowych, czyli DI BRE, a on tylko to wstawi do PIT38.
    Była jednak jeszcze jedna sprawa, która może wymagać od niego dodatkowych działań, żeby nie przepłacić podatku. Otóż okazuje się, że odpowiadając na wezwanie do sprzedaży akcji ogłoszone przez samą spółkę w celu umorzenia własnych akcji inwestor otrzymuje cenę netto, czyli pomniejszoną o 19%. To znaczy, że jeśli cena wezwania będzie 100 zł, to na rachunek wpłynie 81 zł za akcję, czyli zapłacony podatek wynosi 19 zł i w tym jest cały problem, bo z reguły akcje są kupione po cenie co najmniej niższej od 100 zł i ta cena powinna być uwzględniona jako koszt uzyskania przychodu. Niestety nie jest, bo niby skąd wzywający miałby wiedzieć, po jakiej cenie inwestor, który sprzedał mu akcje w wezwaniu kupił te akcje w obrocie giełdowym. Dlatego właśnie potrącany jest podatek od ceny brutto, a jeśli inwestor chce, to może zgłosić się do swojego urzędu skarbowego z zaświadczeniem o kosztach zakupu tych akcji, zamówionym na mLinii i uzyskać zwrot nadpłaconego podatku. Nadpłacony kwota wynika stąd, że przykładowo, jeśli akcje kupione zostały po 60 zł, to podatku powinno być (100 – 60)x19% = 7,6 zł, a nie 19 zł. I o to warto walczyć, ale niestety trzeba to robić samodzielnie. Dodatkowo transakcje zawarte w wyniku wezwania ogłoszonego w celu umorzenia swoich akcji nie są ujęte w PIT8C. Dla celów tego formularza są traktowane jakby ich nie było. Na szczęście w przypadku odpowiedzi na „normalne” wezwanie, to znaczy takie, w którym jakaś spółka wzywa do sprzedaży akcji innej spółki, zarówno transakcja kupna akcji w obrocie jak i sprzedaży akcji w wezwaniu są ujęte w PIT8C na koniec roku. To znacznie ułatwia rozliczenie.
    David Fairbanks, tak jak wszyscy, nigdy nie lubił płacić podatków, ale zawsze sobie zdawał sprawę, że trzeba je płacić i dlatego twierdził nieugięcie, że im większy podatek zapłaci, tym lepiej dla niego, bo to oznacza, że więcej zarobił. Zasady płacenia podatku giełdowego w Polsce według niego, całkowitego dyletanta w tej materii, nie są aż tak bardzo skomplikowane jak przypuszczał wcześniej, szczególnie, że prawie cała robotę robi za niego biuro maklerskie. I to pozwalało mu optymistycznie patrzeć na przyszłoroczne rozliczenie. Już się nie mógł doczekać...